Neculai, Aurel i Raj opuścili swoje domy w Rumunii z tego samego powodu: w poszukiwaniu lepszego życia dla swojej rodziny.


Teraz, w Wielkiej Brytanii, mając na utrzymaniu swoich bliskich, żyją z tworzenia piaskowych rzeźb na ulicach Londynu.


Mimo licznych trudności próbują nie stracić nadziei, a myśli o przyszłości swoich dzieci podtrzymują ich na duchu.

Reżyseria: Tal Amiran
Operator obrazu, Montaż: Tal Amiran
Operator dźwięku: Rick Blything
Muzyka: Oli Harrison
Efekty dźwiękowe: Louise Brown
Wersja polska:
Katarzyna Wrzosek

Wywiad

Tal Amiran | 99.media

Tal Amiran Reżyser

„Kiedy robi się film dokumentalny,
ma się do czynienia z prawdziwymi ludźmi,
to nie są aktorzy.”
  • Jak zaczął się ten projekt?


Pomysł na nakręcenie „Mężczyzn z piasku” pojawił się u mnie zupełnie przypadkiem. Pracowałem właśnie nad innym filmem, gdy pewnego ranka jechałem rowerem do studia i zdarzyło mi się minąć rzeźbę psa z piasku na chodniku przy Holloway Road, bardzo ruchliwej ulicy w Londynie. Natychmiast zatrzymałem rower, żeby się przyjrzeć.


To było dość surrealistyczne – rzeźba psa z piasku, którą zazwyczaj widzi się podczas wakacji na słonecznej plaży, leżała na zapuszczonym chodniku. Zatrzymałem się i spędziłem kilka dobrych minut, obserwując rzeźbę i jej autora, który, jak się później dowiedziałem, był Rumunem. Potem zdałem sobie sprawę, że jest to nierzadkie zjawisko i że wielu innych Rumunów tworzy podobne rzeźby z piasku na chodnikach w całej Wielkiej Brytanii.

Sand Men | 99.media
  • Jak nawiązałeś kontakt z Aurelem, Neculai i Rajem?


Znalezienie ich nie było tak łatwe, jak początkowo sądziłem. Powiedziano mi, że w Północnym i Zachodnim Londynie jest sporo artystów rzeźbiących z piasku, ale znalezienie ich było nie lada wyzwaniem.

Dostawałem „wskazówki” od ludzi, którzy mówili, że ich widzieli, i prosiłem właścicieli sklepów, by dzwonili do mnie, jeśli się na jakiegoś natkną. Robiłem to, bo rzeźbiarze często się przemieszczali i trudno było ich namierzyć. Odwiedziłem kilka miejsc, ale nie zawsze udawało mi się ich znaleźć. Później poznałem Aurela, Neculaia i Raja. Zaczęliśmy ze sobą rozmawiać i stopniowo budowaliśmy zaufanie i przyjaźń, co umożliwiło mi realizację projektu.

Głównym wyzwaniem, z którym musiałem się zmierzyć podczas produkcji, była bariera językowa, ponieważ żadna z trzech postaci filmu nie mówiła po angielsku. Musieliśmy porozumiewać się przez Google Translate w moim telefonie i korzystać z pomocy tłumaczy. Film nie powstałby bez pomocy trzech wspaniałych rumuńskich tłumaczy, którzy pracowali ze mną podczas produkcji i postprodukcji.

  • Wybierasz obrazy ukazujące szary i pochmurny Londyn, pogrążony w kryzysie, podupadający. Dostrzegamy też pewien dystans w Twoim sposobie opowiadania tej historii. Jakie było Twoje podejście?


W moich dwóch ostatnich filmach dokumentalnych zastosowałem podobne podejście stylistyczne, tj. nakręciłem vérité, a później przeprowadziłem z moimi aktorami wywiady audio, które zostały następnie wykorzystane jako podkład lektorski pod nakręcone przeze mnie materiały obserwacyjne.


Nigdy nie podchodzę do robienia filmu z góry założonym planem. Zawsze zaczyna się od czystej ciekawości tematu i ludzi, ponieważ muszę zaznajomić się z tym, nad czym będę pracował i z tymi, z którymi będę pracował. Jednak zawsze jest jeszcze jakieś szersze zagadnienie, które mnie interesuje, gdy zaczynam tworzyć film. W „Mężczyznach z piasku” była to imigracja i nastroje antyimigracyjne w Anglii w ostatnich latach, które doprowadziły do referendum w sprawie Brexitu. Było to dla mnie bardzo przygnębiające wydarzenie. Mam nadzieję, że moim filmem uda mi się przekazać coś ważnego poprzez przedstawienie indywidualnych historii bohaterów, bez pouczania i bez mówienia widzom, co mają myśleć.
W swoich filmach zachęcam widzów do odbycia pewnego rodzaju podróży i wyrobienia sobie własnego zdania. Film musi mieć otwarte zakończenie i być otwarty na widza, który może wynieść z niego własne myśli i emocje.

Hommes de sable | 99.media
  • Czy nadal utrzymujesz kontakt z Aurelem, Neculai i Rajem?


Jestem w stałym kontakcie z dwiema postaciami występującymi w filmie. Kiedy robi się film dokumentalny, ma się do czynienia z prawdziwymi ludźmi, to nie są aktorzy. Siłą rzeczy, nawiązuję bliskie przyjaźnie z moimi bohaterami.


Między mną a moimi aktorami tworzy się więź. Może nie rozmawiamy przez telefon co miesiąc, ale jesteśmy w stałym kontakcie i zawsze chętnie służę pomocą, jeśli tylko mogę. W tamtym czasie stworzyłem również kampanię GoFundMe, aby pomóc osobom, bez których nie powstałby ten film.

  • Możesz nam opowiedzieć o swoich bieżących projektach?


Obecnie jestem w trakcie produkcji mojego nowego filmu. W tej chwili mogę powiedzieć tylko tyle, że film rozgrywa się w Paryżu i ponownie skupia się na temacie imigracji, ale tym razem z nieco innym podejściem.

Film będzie dłuższy niż moje dwa poprzednie krótkie metraże i już nie mogę się doczekać, kiedy w końcu podzielę się nim z widzami!

  • Kilka słów o 99 i wielojęzycznych napisach do Twojego filmu?


Bardzo cenię pracę, jaką wykonuje 99. W końcu nieczęsto zdarza się, by film był tłumaczony na rozmaite języki. Myślę, że działalność 99 jest naprawdę ważna, bo zwiększa zasięgi filmów, czyniąc je dostępnymi dla grupy odbiorców, która normalnie nie miałaby szansy ich obejrzeć z powodu bariery językowej.

Zapisz się do naszego newslettera

Dołącz do 5 000 naszych subskrybentów!